Bąk: boli nas moment, w którym tracimy gola

3 miesiące temu | 17.08.2024, 17:31
Bąk: boli nas moment, w którym tracimy gola

Druga drużyna Białej Gwiazdy zaliczyła już trzeci remis w tym sezonie. Tym razem Wiślacy zremisowali 1:1 z Sandecją Nowy Sącz, dając sobie wydrzeć wygraną w ostatniej akcji spotkania. -  Stały fragment gry, jakim był wyrzut z autu, dostajemy bramkę na 1:1 i kolejny raz boli nas ten moment, w którym tracimy gola - podkreślał po meczu trener Bartosz Bąk.

Wiślacy po dwóch remisach na inauguracje sezonu chcieli w sobotnie popołudnie zainkasować pierwsze trzy punkty na trzecioligowych boiskach. Zadanie nie było łatwe, bo Sandecja Nowy Sącz do sobotniego spotkania przystępowała po dwóch zwycięstwach, a dodatkowo stawiana jest w roli jednego z faworytów do walki o awans do II ligi.

Podopieczni trenera Bartosza Bąka długo potrafili jednak skutecznie im się przeciwstawić. Po bramce Dawida Olejarki prowadzili niemalże do samego końca spotkania. Aż nadeszła feralna 95. minuta, gdy po zamieszaniu w polu karnym wyrównał Kamil Słaby.

- Uważam, że z przebiegu spotkania w pierwszej połowie realizowaliśmy bardzo dobrze nasze założenia. Widzieliśmy, że Sandecja podejdzie do nas blisko, będziemy grać jeden na jeden. Przy otwarciu gry chcieliśmy odepchnąć ich wahadłowych troszeczkę od naszych bocznych obrońców dłuższym podaniem. To nam się udawało, ale niestety nie zbieraliśmy drugiej piłki i nie mieliśmy zbyt wiele korzyści w grze. Brawa dla chłopaków za to, że kiedy już przeszliśmy do budowania wysokiego, kiedy mogliśmy złapać naszą strukturę gry, to uważam, że Sandecja w pierwszej połowie głównie kreowała sobie sytuacje w momentach, kiedy traciliśmy piłkę pomiędzy liniami - tłumaczył po meczu opiekun drugiego zespołu Białej Gwiazdy.

- Zdobyliśmy jedną bramkę, później mieliśmy rzut karny, który mogliśmy zamienić na 2:0 i schodzić na przerwę ze spokojnymi głowami. Początek drugiej części także należał do nas. Mam na myśli tutaj do momentu, kiedy Wiktor Szywacz obejrzał drugą żółtą kartkę. Stały fragment gry, jakim był wyrzut z autu, dostajemy bramkę na 1:1 i kolejny raz boli nas ten moment, w którym tracimy gola. Po czerwonej kartce zawodnicy byli świadomi tego, że muszą zostawić serce na boisku jeśli chodzi o bronienie i robili to skutecznie aż do ostatniej akcji meczu - oceniał trener Bartosz Bąk.

Wiślacy w trzech spotkaniach zgromadzili na swoim koncie trzy oczka. A teraz czeka ich mały maraton. Już w najbliższą środę zagrają na wyjeździe z rezerwami Korony Kielce (początek o godz. 17.00), a w kolejną sobotę na obiekcie Prądniczanki gościć będą Chełmiankę Chełm (początek o godz. 12.00). 

Udostępnij
 
9093112