Drużyna rezerw w środę odniosła dotkliwą porażkę w 4 kolejce Betclic III Ligi, ulegając rezerwom Korony Kielce 1:4. Spotkanie to skomentował trener Wiślaków, Bartosz Bąk.
Krakowianie od samego początku musieli mierzyć się z mocnymi naciskami ze strony rywali, co pozwoliło kielczanom osiągnąć dwubramkowe prowadzenie do przerwy. W drugiej części meczu zawodnicy Białej Gwiazdy także nie mieli łatwo i, pomimo zdobytego celnego trafienia, nie zdołali odwrócić losów tego meczu.
„Weszliśmy bardzo ospale w to spotkanie, wskutek czego mieliśmy dużo strat piłki w fazie atakowania. To z kolei napędzało do działania naszych rywali w atakach szybkich, w czym byli skuteczni. Kiedy już oddaliśmy piłkę Koronie, przegrywaliśmy sporą ilość pojedynków 1 na 1, a przeciwnicy zbyt łatwo dochodzili do sytuacji strzeleckich, dzięki czemu po pierwszej połowie zasłużenie prowadzili 2:0. Po przerwie wyszliśmy na murawę już bardziej zmotywowani i skoncentrowali, wykreowaliśmy sobie sytuacje, by zdobyć bramkę kontaktową, ale nie udało nam się tego wykorzystać. Chcąc gonić wynik, otworzyliśmy się i straciliśmy trzeciego gola, który ewidentnie podcięła nam skrzydła. Udało nam się jeszcze odpowiedzieć celnym trafieniem, jednak to nie zmieniło losów spotkania i zasłużenie przegraliśmy z Koroną. Ważne jest dla mnie jak teraz zareagujemy na to, co się wydarzyło, ponieważ od 20 oficjalnych spotkań nie zaliczyliśmy porażki. Reakcja zespołu na tą porażkę i to, jak podejdziemy do kolejnego spotkania będzie dla mnie kluczowe”
Gospodarze w starciu tym wykazywali się bardzo dobrą dyspozycją, z kolei krakowianie nie ustrzegli się błędów. Jakie aspekty, zdaniem trenera, przesądziły o porażce?
Trudno na szybko wskazać jeden czy dwa elementy, które dzisiaj zawiodły. Zza linii bocznej wydawało mi się, że w trakcie pierwszej połowy, tak jak już wspomniałem, były to przegrane pojedynki 1 na 1 w defensywie oraz straty piłki na połowie przeciwnika, brak ochrony piłki między liniami oraz wiele innych. To właśnie napędzało naszych rywali i skrupulatnie to wykorzystali.