- Nie chcemy stawiać sobie celu w postaci wygrania CLJ, ale chcemy zwyciężać w każdym kolejnym spotkaniu. Cały czas będę to podkreślał, że chcemy doprowadzić zawodników na poziom pierwszej drużyny. Nasze DNA pozostanie niezmienne i będziemy podążać taką samą drogą - podkreśla trener zespołu U-19 Karol Nędza. Juniorzy starsi Białej Gwiazdy zakończyli rundę jesienną Centralnej Ligi Juniorów na drugiej pozycji, a rok temu do ostatniej kolejki walczyli o ligowy byt. - Wielu spisywało nas już na straty, ale potrafiliśmy odwrócić losy całego sezonu. Zdobyte doświadczenie właśnie teraz procentuje – dodaje opiekun wiślackiego zespołu, który podsumowuje rundę jesienną w wykonaniu swojego zespołu.
Gdy rozmawialiśmy przed rozpoczęciem sezonu wspominał trener o bagażu doświadczeń, którym dysponujecie, jako sztab i zespół po zeszłym sezonie. Po okresie przygotowawczym pierwszy mecz ligowy był jednak, jak kubeł zimnej wody. Czy porażka 0:4 z Jagiellonią Białystok była dużym sygnałem ostrzegawczym dla całej drużyny?
Na pewno wynik pierwszego meczu pokazał, że popełniliśmy błąd, jako trenerzy w okresie przygotowawczym. Jagiellonia okazała się dużo mocniejszym rywalem, niż wszyscy nasi sparingpartnerzy. Nie ukrywam, że nie wszystko wypaliło tak, jak byśmy chcieli w okresie przygotowawczym. W turnieju w Zabrzu okazało się, że zespół Górnika nie zagrał w optymalnym składzie, a losowanie sprawiło, że finalnie nie trafiliśmy na Śląsk Wrocław.
Żaden sparing nie przysporzył nam tyle materiału do analizy i nie był dla nas takim poważnym sprawdzianem, jak okazało się starcie z Jagiellonią. Szybko wyciągaliśmy z niego wniosku, nawet podczas analizy z zawodnikami mówiliśmy, że nikt nas tak nie zweryfikował, jak zespół z Białegostoku. Poza tym warto podkreślić, że Jaga przyjechała bardzo mocnym składem, m.in. z zawodnikami, którzy zadomowili się później na stałe w pierwszej drużynie. Byliśmy trochę zaskoczeni, ale na szczęście błyskawicznie nadrobiliśmy wszelkie zaległości.
Jagiellonia zresztą jest dla Was bardzo niewygodnym rywalem. Spośród pięciu porażek w rundzie jesiennej aż dwie były właśnie w starciach z ekipą z Białegostoku.
Trzeba przyznać, że Jagiellonia jest bardzo silnym zespołem w CLJ i w obu przypadkach byliśmy po prostu słabsi. Trzeba to jasno powiedzieć. Piłkarsko Jagiellonia była od nas lepsza i zasłużyliśmy na porażki. Nie mogliśmy mówić o szczęściu, czy przypadku.
Zespół bardzo szybko zareagował i już w drugiej kolejce rozbił na wyjeździe Cracovię 4:1. Wiemy, jak prestiżowe są mecze derbowe. Pamiętamy też, co działo się w zeszłym sezonie w meczu wyjazdowym z Cracovią.
Na pewno szybko wyciągnęliśmy wnioski. Byliśmy bardzo mocno zdeterminowani na ten mecz. W poprzednim sezonie przegraliśmy derbowe starcie, ale do momentu podyktowania rzutu karnego i czerwonej kartki toczyliśmy wyrównany bój. Nic nie zapowiadało, że to się tak zakończy. Wszystko posypało się w jednym momencie, choć to nie jest oczywiście dla nas żadne usprawiedliwienie. I nie chcemy go szukać. Najważniejsze, by po takich spotkaniach wyciągać wnioski. To też dla nas nauka, z której czerpiemy, by być bardziej świadomym zespołem na boisku. Myślę, że to jest nasza siła, by takie mecze z czasem przekuwać na coś pozytywnego i możliwość odbudowy.
Złapaliście zwycięską serię w rundzie jesiennej. Potrafiliście wygrać po pięć spotkań z rzędu. Co jest w takim momencie najtrudniejsze patrząc z punktu widzenia sztabu szkoleniowego, by utrzymać zespół w odpowiednim rytmie przede wszystkim mentalnym?
To na pewno bardzo trudne, bo chłopcy nie mają jeszcze doświadczenia. Bardzo często zawodnicy w takim wieku wpadają w skrajne emocje. Po porażkach bardzo ważna jest sfera mentalna, a pamiętamy, że rok temu wiele okoliczności nam nie pomagało. Rolą zarówno moją, jak i całego sztabu jest to, by zaszczepiać w nich pokorę. To pozwala być czujnym i podtrzymywać zwycięskie serię. Cieszę się z tego, ale jednocześnie uczulam zawodników, by nie patrzyli krótkowzrocznie na wynik meczu. Nie chcę, żeby wynik był wyznacznikiem całego sezonu, choć na pewno jest ważny. Chcemy przedstawiać zawodnikom drogę do sukcesu w dłuższej perspektywie.
Jedna wygrana nie jest celem samym w sobie, a jedynie środkiem do celu, żeby kiedyś zagrali albo w drużynie rezerw albo w pierwszym zespole na stadionie przy Reymonta. Cały czas podchodzimy do tego bardzo chłodno. To proces, celem jest dostarczenie zawodników gotowych do gry na poziomie centralnym. Nie chcę, by zawodnicy zadawalali się wynikiem osiąganym w Centralnej Lidze Juniorów. Opieramy się na faktach, prowadzimy dużo statystyk z zawodnikami i nie chcemy wszystkiego zrzucać na karb końcowego wyniku. Często podczas odprawy dajemy im feedback, by mogli podnosić umiejętności na pozycjach, na których występują. Celem jest to, by jak najszybciej w przyszłości mogli rywalizować z zawodnikiem grającym na jego pozycji w pierwszym zespole. W każdym razie zawodników trzeba cały czas mocno uświadamiać, by wygrana w piłce juniorskiej nie była dla nich celem samym w sobie.
Coraz większą rolę w zespole odgrywają zawodnicy, którzy dołączyli z drużyny U-17. Na początku wchodzili bardzo powoli do gry, ale z czasem choćby Eryk Daczewski, Szymon Urbanik, Szymon Kawała, Maciej Szmydt, czy Łukasz Staniów dostawali coraz więcej szans, z których korzystali.
Nie ukrywam, że jestem bardzo zadowolony ze współpracy z nimi. Sukcesywnie wchodzili do zespołu i z tygodnia na tydzień robili bardzo duży progres. Ich coraz większy wkład minutowy jest efektem ciężkiej pracy. Coraz szybciej adoptują się do warunków wyższej kategorii wiekowej. W ostatnich kolejkach graliśmy już w zasadzie w proporcji 50/50, gdy weźmiemy pod uwagę starszych zawodników i tych, którzy dołączyli do nas z drużyny U-17. A to niezwykle istotne z punktu widzenia rozwoju Akademii. Najważniejsze jest to, że nie dostawali minut tylko dlatego, że są młodsi, tylko wywalczyli to swoją postawą. To dla nich nagroda.
W rundzie jesiennej potrafiliście pokonać lidera Legię Warszawa, czy Lecha Poznań. Do tego zremisowaliście m.in. z Escolą na wyjeździe. Który mecz z perspektywy trenera był najlepszy w waszym wykonaniu w pierwszej części sezonu?
Przyznam, że trudno byłoby mi wskazać taki jeden, który wyróżniał się na tle całej rundy jesiennej. Myślę, że mieliśmy kilka spotkań, które były dla nas budujące. Często były odmienne pod względem poziomu, jaki prezentowaliśmy i innych aspektów. Podzieliłbym generalnie nasze mecze na dwie kategorie: takie, które rozegraliśmy dobrze pod względem piłkarskim i takie, które były niezwykle istotne z punktu widzenia pracy mentalnej.
Bardzo dobrze zagraliśmy w starciu z Pogonią Szczecin, ale pod względem mentalnym i dążenia do wygranej wskazałbym mecz z Legią, gdzie odcisnęliśmy swoje piętno. Nie zawsze jednak dominowaliśmy i pokazywaliśmy swoje wiodące cechy. Często potrafiliśmy zaciekle walczyć i pokazać swą mentalną siłę. Budujące było na pewno to, że z czasem w trudnych chwilach byliśmy w stanie sferą mentalną nadrobić piłkarskie braki. To efekt doświadczeń z zeszłego sezonu, w którym przeszliśmy przez wiele trudnych momentów. Potrafiliśmy jednak wstać kolejnego dnia po porażce i jeszcze mocniej pracować. Wielu spisywało nas już na straty, ale potrafiliśmy odwrócić losy całego sezonu. Zdobyte doświadczenie właśnie teraz procentuje i mamy już w naturze zaszczepione, by walczyć do końca. Wiem, że nigdy się nie poddamy nawet, gdy czujemy, że mecz nie idzie po naszej myśli.
W zeszłym sezonie wygrana wyjazdowa z Lechem była właśnie kamieniem milowym do utrzymania się na poziomie CLJ.
Zdecydowanie, ale pamiętajmy o jednej rzeczy. Wynik sportowy ma być efektem wszystkich cech i działań, o których rozmawiamy. Jeśli osiągniemy pożądany rezultat, ale bez sfery mentalnej i piłkarskiej, to ten wynik nie będzie miał znaczenia. To na pewno budujące dla zawodników, jak wygrywają takie starcia z Legią i Lechem. To wpływa na ich morale i są bodźcem do dalszej ciężkiej pracy.
Stawiacie przed zespołem konkretny cel na rundę wiosenną? Czy pojawiła się w głowie myśl o walce o medale?
Jest jeszcze za wcześnie by o tym mówić, bo nie zapadła jeszcze decyzja dotycząca ruchów kadrowych i przesunięć pomiędzy poszczególnymi zespołami. To będzie miało kluczowe znaczenie. Nasze nastawienie pozostanie niezmienne. Bez względu na to, jakie ruchy zapadną, to zespół, który wyjdzie na boisko będzie walczył o to, by iść do przodu i mentalnie walczyć o zwycięstwo. Nie chcemy stawiać sobie celu w postaci wygrania CLJ, ale chcemy zwyciężać w każdym kolejnym spotkaniu. Cały czas będę to podkreślał, że chcemy doprowadzić zawodników na poziom pierwszej drużyny. Nasze DNA pozostanie niezmienne i będziemy podążać taką samą drogą.
W rundzie jesiennej się we znaki dała wam też plaga kontuzji. Z poważnymi urazami borykają się m.in. Maciej Jania i Adam Pieniądz. Dało się to odczuć szczególnie w końcówce rundy.
To były poważne urazy, które wykluczały zawodników z gry na dłuższy okres. A to często urazy mechaniczne takie, jak w przypadku Adama Pieniądza. Wspieramy ich w procesie rehabilitacji, ale zespół musi walczyć dalej, by realizować kolejne cele na boisku. Nie chcemy tłumaczyć się niepowodzeniami plagą kontuzji i urazów. Musimy to zaakceptować, to część sportu. Trzeba się z tym liczyć. Akceptujemy stan rzeczy, którzy przynosi nam codzienność i szukamy sposobu, jak wyjść z problemów obronną ręką. Nie rozdrapujemy ran, tylko idziemy dalej.
Teraz już z perspektywy kilku tygodni odczuwa trener satysfakcję z tego, co pokazaliście w rundzie jesiennej i dorobku w postaci 34 punktów? Czy jest pewien niedosyt?
Nie ma niedosytu, a po prostu pokora i szacunek za pracę, którą wykonał cały zespół. Wiem, że w kilku momentach mogliśmy inaczej rozwiązać niektóre sytuacje na placu gry, ale to też etap rozwoju całej drużyny i nas, jako sztabu. Patrzymy bardzo pozytywnie na to, co się wydarzyło. Niedosytem mogą być mecze z Jagiellonią, ale wyciągamy z nich wnioski i idziemy konsekwentnie do przodu.