Nadchodzący sezon będzie nowym początkiem dla zespołu rezerw Wisły Kraków, który został reaktywowany po trzech latach absencji. Asystentem trenera Mariusza Jopa został wybrany Bartosz Bąk, dla którego jest to powrót do tej roli po wielu latach. Szkoleniowiec opowiedział o swoich początkach w klubie spod Wawelu, o całej trenerskiej drodze, która doprowadziła go do aktualnego stanowiska oraz o przygotowaniach drugiego zespołu Białej Gwiazdy do czwartoligowych rozgrywek.
Bartosz Bąk jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie. Swoją przygodę z krakowską Wisłą rozpoczął w 2015 roku i od tamtego czasu miał okazję prowadzić wiele młodzieżowych drużyn Białej Gwiazdy, a ostatnio trenował zespół CLJ U-15. 28-letni szkoleniowiec posiada licencję trenerską UEFA A.
Jak wyglądały Pana początki w Wiśle Kraków?
Cała przygoda trenerska zaczęła się w 2015 roku i od samego początku była związana z Wisłą Kraków. Zaraz po rozpoczęciu studiów stacjonarnych na krakowskiej AWF przystąpiłem do kursu trenerskiego UEFA C, z którego zostałem skierowany na odbycie stażu właśnie w Akademii Wisły. Trafiłem wtedy pod skrzydła trenera Michała Jani, który prowadził rocznik 2004 w kategorii U-12. Po zakończeniu półrocznego stażu zaproponowano mi, abym dołączył do sztabu właśnie trenera Jani. Po dwóch i pół roku funkcjonowania w roli asystenta Michała, czy też Maćka Papieża w kategoriach U-13/U-11/U-9, ówczesny dyrektor Akademii Rafał Wisłocki powierzył mi funkcję pierwszego trenera rocznika 2007 w kategorii U-12. Kolejne lata to systematyczne przejścia do wyższych kategorii, aż do CLJ U-15 gdzie pracowałem przez ostatnie dwa sezony.
Jak ocenia Pan współpracę z młodzieżą przez wszystkie lata swojego pobytu w klubie?
Praca z wiślacką młodzieżą to zaszczyt, ale przede wszystkim ogromna odpowiedzialność. Każdego dnia mam z tyłu głowy, że pracuję z uzdolnionymi zawodnikami. Świadomość ta jest dodatkową motywacją do codziennej pracy. Zawsze staram się tak budować relację z zawodnikami, aby po kilku latach podczas przypadkowego spotkania spojrzeć sobie w oczy i z uśmiechem przybić piątkę. Niestety nieodłącznym elementem w pracy trenera Akademii klubu profesjonalnego są też momenty, w których trzeba podjąć trudne decyzje dotyczące przyszłości danego zawodnika w klubie, w drużynie czy składzie meczowym.
W jakim stopniu patrząc ze swojej perspektywy rozwinął się Pan, jako trener w czasie pracy w klubie?
Wisła ukształtowała mnie jako trenera, to mogę stwierdzić z pełną odpowiedzialnością. Wraz z pracą tutaj rosły moje kompetencje, zdobywałem kolejne stopnie licencji trenerskich, przechodziłem przez różnego rodzaju szkolenia czy też miałem okazje przyjrzeć się jak funkcjonują inne kluby europejskie. Uważam jednak, że poza wszystkimi licencjami, certyfikatami itp. największy wpływ na mój rozwój miała grupa ludzi jaką przez wszystkie lata tu poznałem. W różnych okresach czasu było to inne zestawienie personalne, ale zawsze z wysokim poziomem merytoryki i ukierunkowane na samorozwój. Jestem na początku drogi, dlatego jeszcze bardziej się cieszę, że mam wokół siebie osoby, od których mogę czerpać.
Czy jest jakiś moment, który w ciągu pracy w klubie najbardziej zapadł Panu w pamięć?
Do swojej pracy podchodzę z ogromną pokorą i w bardzo emocjonalny sposób może dlatego, że jest to moja pasja, to i łatwiej jest mi odszukać w pamięci związane z nią pozytywne i negatywne momenty. Każdy mecz czy turniej w szczególności ten wygrany wywołuje emocje, które pozostają w pamięci. Szczególnym momentem był sezon 2021/2022, kiedy na konsultacje reprezentacji Polski U-15 łącznie zostało powołanych pięciu zawodników – Piotr Chrapusta, Filip Baniowski, Kacper Symula, Antoni Wójcik i Bartłomiej Koryga. Z rocznikiem pracowałem stosunkowo długo, dlatego też każde niepowodzenie, czy drobny sukces wiązał się z dodatkowym ładunkiem emocjonalnym.
Jak odnajduje się Pan w roli asystenta trenera drużyny rezerw? Jak ocenia Pan dotychczasową współpracę z trenerem Jopem oraz zawodnikami?
Rola drugiego trenera nie jest dla mnie nowym doświadczeniem. Okres adaptacji uważam, że przebiegł szybko. Z trenerem znaliśmy się już wcześniej, więc już przed dołączeniem do sztabu wiedziałem, że jest to bardzo dobry człowiek i profesjonalista w tym co robi. Po pierwszych tygodniach wspólnej pracy jeszcze mocniej się w tym utwierdziłem. Trener Jop od samego początku nakreślił klarowny podział obowiązków w sztabie, zarówno pod kątem boiskowym, jak i organizacyjnym. Uważam, że styl trenera w zarządzaniu sztabem szkoleniowym i jego doświadczenie daje mi możliwość ciągłego rozwoju. Poznawanie zawodników jest procesem, który wymaga cierpliwości. Na pewno z biegiem czasu, będzie nam coraz łatwiej dotrzeć do ich potrzeb i tym samym zwiększyć efektywność procesu szkoleniowego.
Czy rola asystenta jest dla Pana kolejnym krokiem do przodu, czy tylko pewnym epizodem przejściowym trenerskiej kariery?
Jeszcze podczas rozmów z dyrektorem Kołaczykiem odnośnie planów na nowy sezon obaj stwierdziliśmy, że jako trener potrzebuję nowego wyzwania i rola drugiego trenera w drużynie rezerw będzie dla mnie krokiem na przód. Nigdy nie ukrywałem, że moim marzeniem i celem długoterminowym jest praca na szczeblu centralnym w piłce seniorskiej czy to w roli pierwszego trenera czy członka sztabu. Podchodzę do tego zagadnienia jednak z olbrzymią pokorą. Cenniejsza od tempa, w jakim przybliżam się do realizacji swoich marzeń jest dla mnie droga, po jakiej do nich zmierzam. W tym momencie jestem drugim trenerem w drużynie rezerw i dołożę wszelkich starań, aby wspomóc na ile potrafię trenera Jopa, sztab oraz drużynę.
Drużyna rezerw w zdecydowanej większości złożona jest z bardzo młodych graczy. Jak według Pana ten zespół radzi sobie w warunkach meczowych rozgrywek seniorskich i czy ma predyspozycje na awans?
Uwzględniając fakt, że drużyna wchodzi w rozgrywki seniorskie to rzeczywiście składa się ona w większości z zawodników, dla których to będzie pierwszy kontakt z tego typu systematyczną rywalizacją. Nie chciałbym wyciągać daleko idących wniosków po dwóch sparingach z drużynami seniorskimi, ale uważam, że ta grupa zawodników ma wystarczająco jakości, aby być stroną przeważającą w meczach mistrzowskich pod względem technicznym, motorycznym czy też całości organizacji gry zespołu. Patrząc przez pryzmat nazwisk zawodników grających w IV lidze z przeszłością w Ekstraklasie czy pierwszej lidze, to doświadczenie wydaje się być największym deficytem. Uważam jednak, że jest to normalne zjawisko i jeden z argumentów, dlaczego właśnie drugi zespół powstał. Oczywiście wszyscy chcielibyśmy awansu do III ligi, bo to stawia zupełnie nowe wyzwania dla zawodników, ale musimy podchodzić do tego ze spokojem i odpowiednim nastawieniem do każdego spotkania.
Jak ocenia Pan dotychczasowe przygotowania drużyny do sezonu?
Uważam, że przygotowania przebiegają zgodnie z wcześniej założonym planem. Na pewno jest to efekt ciężkiej pracy wykonywanej przez zespół każdego dnia na treningach.
Jakie cele stawia sobie Pan przed sobą w kontekście nadchodzących rozgrywek?
Tych celów na nadchodzący sezon jest całkiem dużo, ale jeśli chodzi o moje, to chce dać od siebie jak najwięcej dla sztabu i graczy wierząc, że ciężka praca będzie rozwijała zawodników, co w konsekwencji wpłynie na osiągane wyniki sportowe drużyny.